×
« powrót
    17 marca 2015

    Spektakularnych zwrotów akcji nie będzie

    O przesuniętym starcie nowej PlatformyOpon.pl, specyficznym sezonie zimowym oraz o zamianach i nastrojach panujących w branży oponiarskiej z prezesem zarządu PSO, Andrzejem Skowronem, rozmawia Sławomir Górzyński, redaktor naczelny Przeglądu Oponiarskiego.

    SG: Na początku 2014 roku rozmawialiśmy o nowej wersji Waszej platformy cyfrowej. Pamiętam, że już wtedy przymierzaliście się do jej uruchomienia w połowie zeszłego roku. Mimo że od zapowiedzianego terminu minęło ponad pół roku Wasza nowa platforma nadal nie działa. Co się stało?

    AS: Przyczyn było wiele. Myśleliśmy, że będziemy szybciej wdrażać nowy produkt, ale w trakcie prac zdarzyło się sporo niespodzianek. Wiele funkcjonalności trzeba było poszerzyć lub na nowo zdefiniować. To spowodowało wydłużenie czasu pracy nad  przygotowaniem nowej Platformy. Poza tym nie mogliśmy całkowicie porzucić opieki i działań w obrębie starego systemu, co nie pozostało bez wpływu na dalsze prace. Podstawowe funkcjonalności naszej Platformy z grubsza pozostaną niezmienione. Zmieni się za to bardzo strona wizualna, co zostało poniekąd wymuszone chęcią dostosowania aplikacji do wszystkich typów urządzeń mobilnych, takich jak smartphony i tablety. Część rozwiązań zostało gruntownie przeprojektowanych, a niektóre wręcz musiały zostać zaprojektowane od zera tak, aby jeszcze szybciej i wygodniej się z nich korzystało. Nie chcemy jednak robić gwałtownych zmian. Wiemy, że użytkownicy przyzwyczajają się do pewnych schematów czy działań wcześniej wyuczonych. Nie chcemy im tego odbierać, aby musieli się uczyć wszystkiego od nowa, bo to mogłoby zniechęcać do korzystania z nowej Platformy.

    SG: Rozumiem, że trochę sytuację z tworzeniem nowej platformy zabagnili również informatycy…

    AS: Mówiąc delikatnie, tak było. W dzisiejszych czasach jesteśmy uzależnieni od technologii IT i ludzi, którzy profesjonalnie zajmują się tworzeniem lub przebudową systemów informatycznych. Podpisujemy jakiś kontrakt, mamy na realizację wyznaczony czas i pieniądze. Dostawca aplikacji określił czas jej uruchomienia. My zapłaciliśmy za realizację znacznej części kontraktu, ale pomimo upływu wyznaczonego terminu, nadal nie mamy obiecanego produktu. No i co w takiej sytuacji robić? Po prostu musimy uzbroić się w cierpliwość i czekać. Być może nawet poczekamy jeszcze dłużej, chcąc, aby ostateczny produkt był doskonałej jakości. W żadnym wypadku nie interesuje nas oddawanie do użytku półproduktu.

    SG: Wam zależało na tempie, ale informatycy nie bardzo wiedzą jak wygląda robota oponiarza. Oponiarze zaś nie bardzo zdają sobie sprawę z problemów i specyfiki pracy firmy informatycznej. Może dlatego wasze oczekiwania rozminęły się z ich tempem pracy?

    AS: Upraszczając, tak to wygląda. Niemniej w końcu udaje się wypracować jakiś konsensus, którego efektem jest powstanie nowej Platformy. A będzie ona oparta o rozwiązania wykorzystujące nowe technologie, co zapewni zdecydowanie większą wydajność i szybkość działania. Chcemy dać użytkownikom możliwość częstszej i szybszej aktualizacji stanów magazynowych oraz ułatwić sprzedawcom proces zamieszczania ofert. Usprawniony ma zostać także sam proces wyszukiwania ofert i składania zamówień. Platforma ma być kopalnią wiedzy o oponach, przeglądem całego rynku, co wiąże się również z kwestią ogromnej pracy, którą wykonujemy nad zbudowaniem i usystematyzowaniem katalogu produktów. Kwestia wizualna mogłaby wydawać się prozaiczna w przypadku systemu B2B, jednak odgrywa tutaj ogromną rolę. Nie tylko wpływa na przyjemność korzystania z danego narzędzia, ale również musi przede wszystkim zapewnić odpowiednią ergonomię użytkowania aplikacji, by było jak najbardziej intuicyjne, co ma kluczowe znacznie zwłaszcza dla nowych użytkowników systemu. Oprócz klasycznych mechanizmów wyszukiwania zaproponujemy opcję szybkiego wyszukiwania opon i felg, znaną z systemów B2B różnych hurtowni. Dodany zostanie też własny menadżer produktów, dzięki czemu sprzedawcy będą mogli na bieżąco uzupełniać bazę produktów o własne, których w naszej bazie brakuje. Opracowujemy również funkcje umożliwiające użytkownikom Platformy prezentowanie klientom swojej oferty  bezpośrednio z ekranu.

    SG: Oczywiście portal ten będzie dostępny tylko dla ludzi z branży. Tak zwany klient ostateczny nie będzie mógł z niego korzystać?

    AS: Dostęp otrzymają tylko firmy z branży oponiarskiej. To będzie zdecydowanie portal B2B. Ludzie nie związani z branżą nie będą mieli do niego dostępu. Tak jest teraz i tego będziemy dalej przestrzegać.

    SG: No i nowy termin inauguracji portalu to czerwiec 2015?

    AS: Tak. Chcemy z tym zaistnieć na spokojnie w czerwcu, aby wszystko zaczęło funkcjonować bezawaryjnie. Nauczeni doświadczeniem nie chcemy ryzykować problemów, a tak mogłoby być, gdybyśmy np. wystartowali w kwietniu, kiedy sprzedaż i obrót na Platformie są najwyższe. Nowa wersja systemu początkowo będzie zawierać pokrycie aktualnych funkcjonalności w nowym wydaniu, z czasem jednak będziemy udostępniać nowe funkcje. Ma to na celu zapewnić naszym użytkownikom czas na przyzwyczajenie się do nowej aplikacji i zmianę niektórych przyzwyczajeń.

    SG: Ilu użytkowników chcielibyście mieć? Czy przewidujecie pozyskanie nowych?

    AS: To się rozumie samo przez się, że chcielibyśmy mieć nadal grupę użytkowników, która korzystała dotychczas z naszej Platformy. Poza tym myślimy także o wspólnej akcji z Przeglądem Oponiarskim, która przysporzyłaby nam nowych klientów. Osoby czytające wasze pismo to również w większości nasi obecni, jak i potencjalni użytkownicy, dlatego chcielibyśmy skorzystać z tych utartych ścieżek.

    SG: To tyle o pracach nad platformą. Teraz może o kończącym się sezonie przekładkowym jesienno-zimowym. Jak nastroje oponiarskiej braci?

    AS: Tu niestety nie mam zbyt optymistycznych informacji…

    SG: …Jednym słowem powinien z większą intensywnością powrócić temat obowiązkowego zakładania opon zimowych?

    AS: Wiem, że próby powrotu do tej sprawy się nasilają za sprawą PZPO. Być może nie jest to zły pomysł, tym bardziej, że w krajach z nami sąsiadujących taki obowiązek istnieje. Nasi kierowcy – a nie są to przypadki odosobnione – czasami zapominają, że opona zimowa to taka, która ma ponad 4 mm bieżnika. Ostatnio słuchałem radia, do którego zadzwonił kierowca udający się na narty. Czeska policja zatrzymała go do kontroli. Nie patrzyli tylko na fakt czy jedzie na zimówkach. Zmierzyli też, jaką wysokość one mają. Miały 4,9 mm. Gdyby bieżnik był niższy o 0,5 mm zapłaciłby mandat. Jestem ciekaw czy w Stacja Kontroli Pojazdów – jak się jedzie przedłużyć badanie techniczne – operatorzy sprawdzają wysokość bieżnika. Ja przynajmniej tego nie zauważyłem. Nie kontroluje tego również policja. Co gorsza, jazda na oponach zimowych latem staje się normą, szczególnie w przypadku samochodów dostawczych.

    SG: Oczywiście wprowadzenie ogólnoeuropejskiego przepisu o stosowaniu zimówek nie miałoby chyba sensu. Bo są regiony, gdzie śnieg w ogóle nie pada. Można by go stosować jedynie w rejonach górskich, no i począwszy od naszej szerokości geograficznej. A i u nas mamy praktycznie kolejną zimę bez śniegu i mrozu.

    AS: Właśnie w związku z tym, szczególnie w sezonie zimowym, funkcjonowanie całej branży oponiarskiej obarczone jest ryzykiem. W tej chwili najtrudniej mają hurtownie. Rynek w ciągu ostatnich lat bardzo się zmienił. Znikają z niego małe hurtownie sprzedające po kilkadziesiąt tysięcy opon rocznie. Została grupa 8-9 hurtowni, które mocno ze sobą konkurują. Sądzę, że to nie koniec konsolidacji w branży oponiarskiej na rynku polskim. Jest coraz trudniej, bowiem po pierwsze – trzeba mieć środki na sfinansowanie potężnych stoków magazynowych, po drugie – rosną koszty funkcjonowania hurtowni, bo serwisy nie chcą tworzyć własnych, podręcznych magazynów. Nie dziwię się im, bo po co to robić, skoro wystarczy jeden telefon lub e-mail i dowiozą z hurtowni odpowiednią ilość opon, marek, rozmiarów itd. Lepiej swój podręczny magazyn w serwisie zamienić w przechowalnię kół klientów, by jeszcze na tym trochę zarobić. Kolejny element to logistyka. Sporo kosztuje rozwiezienie bądź rozesłanie kurierem większej ilości opon. Trzeba być do tego doskonale przygotowanym, bo kto szybciej dostarczy, kto lepiej i taniej rozwiąże problem, ten będzie miał klientów i zarobek. Poza tym rynek oponiarski, szczególnie w ciągu ostatnich 3 lat, diametralnie odmienił Internet. Zmienił on sposób podejścia klientów do zakupu opon. Szacuje się, że sprzedaż opon przez sklepy internetowe w Polsce jest na poziomie około 1,0-1,1 mln szt. To niby tylko 10%. Problem z Internetem, moim zdaniem, jest jednak znacznie szerszy. Z Internetu korzysta 60-70% ludzi. Tylko część realizuje tam zakupy, a zdecydowana większość szuka informacji na temat produktów i ich cen. I z takim pakietem wiedzy udaje się do serwisu i stawia warunek cenowy zakupu. A co robi serwis? Godzi się na to, kasując +/-5% marży. Ta presja cenowa przekłada się na hurtownie. Ciężko zmieścić się wszystkim graczom rynkowym z godziwym zarobkiem, a w przypadku hurtowni, to nawet z jakimkolwiek zarobkiem.

    SG: To nowe narzędzie sporo namieszało w zdawałoby się dosyć uporządkowanym łańcuchu zakupowym.

    AS: No i pewnie nadal będzie mieszać. Zresztą duża część oponiarzy też korzysta z tego źródła. Oczywiście to nie jest jedyny element, który zmienił w ostatnim czasie sytuację rynkową. Sporo zamieszania czyni konflikt zbrojny Rosji z Ukrainą. Oba kraje były dosyć dużymi konsumentami różnych dóbr, w tym opon. Obecnie handel w kierunku wschodnim praktycznie przestał istnieć – w ubiegłym roku spadek oszacowany został na 0,5 mln opon, które u nas zalegają w magazynach. Handel tam funkcjonuje na zasadzie gotówka – towar i tego właśnie brakuje teraz na rynku.  Ponadto możliwe są zmiany kursowe dolara, niekorzystne dla importerów. Szczególnie, gdy chodzi o import z Chin, który jest rozliczany głównie w tej walucie i może przestać być opłacalny. Wielcy producenci zaczynają też to widzieć.

    SG: Czym się to objawia?

    AS: Michelin wraca do zarzuconej wiele lat temu marki Kormoran i plasuje ją w tym roku w segmencie cenowym nawet poniżej tradycyjnego budżetu. Bridgestone zamierza także produkować opony w segmencie tzw. low-budget. Na rynku polskim producenci ulokowali w ubiegłym roku niecałe 9,6 mln opon osobowych i dostawczych, z czego ponad 50% to segment budżet. Poza tym spora część najtańszych opon – jakieś 1,2 mln sztuk, których w tych statystykach się nie uwzględnia – przyjechała w tak zwanym prywatnym imporcie z Chin i innych krajów Azji. Są to głównie najtańsze brandy. Tym samym na naszym rynku znalazło się ok. 11 mln opon. Niestety duża część opon, przede wszystkim zimowe, leżakuje w magazynach hurtowników. Ten stok opon, 30-40%, trzeba sfinansować i ma to niestety negatywne przełożenie na płynność finansową naszej branży.

    SG: A jakie odczucia mają handlujący i kupujący oponę ciężarową? Tutaj także widać duży przyrost importu produktów oponiarskich z Azji?

    AS: W oponach ciężarowych urósł nieco segment premium, sprzedawany do największych flot ciężarowych. Natomiast w oponach budżetowych jest widoczny zdecydowany spadek, głównie w związku z napływem tanich opon z Azji. Amerykanie wprowadzili kilka lat temu na chińskie opony 40-procentowe cło. Teraz je znieśli, ale nim znowu chińska opona przebije się do świadomości Amerykanów, trochę wody w Potomaku upłynie.

    SG: Jakie ilości opon ciężarowych sprzedano w ubiegłym roku na polskim rynku?

    AS: Producenci sprzedali na naszym rynku ok. 660 tys. nowych opon ciężarowych, czyli prawie 10% mniej niż w 2013. Bardzo duże przyrosty odnotowali natomiast importerzy. Teraz to już powyżej 200 tys. rocznie. Nic więc dziwnego, że spada sprzedaż segmentu budżetowego u rodzimych producentów opon ciężarowych.

    SG: W wyniku napływu tanich opon z Chin zagrożone mogą być także rodzime bieżnikownie?

    AS: Bieżnikownie to dosyć stabilny biznes. Opony regenerowane, te na gorąco i zimno, stanowią powyżej 20% sprzedaży nowych.

    SG: Co jeszcze psuje naszą branżę?

    AS: Szara strefa. Ceny są tak szalone, bo nie wiadomo, skąd towar pochodzi. Prawdopodobnie wykorzystywane są luki w przepisach fiskalnych – temat eksportu i podatku VAT to temat rzeka. Ponadto branżę oponiarską toczą zatory płatnicze.

    SG: W rynek producentów opon w Polsce coraz mocniej wchodzi rodzima firma z Budzynia?

    AS: O tak. Firma Kabat to ewenement nie tylko w skali naszego kraju. Pomimo trudnej sytuacji oni się nadal rozwijają, wchodzą w nowe obszary produkcji. Już nie tylko dętki, których są chyba największym producentem w Europie, ale też opony rolnicze i przemysłowe. Postępy tej firmy budzą uznanie. W fabryce w Dębicy nie chciano dętek, a Kabatowi to się opłaca. Nie chciano też opon rolniczych, a im się opłaca inwestować w ten segment – ot, meandry biznesu.  

    SG: Generalnie narzekamy na stan branży oponiarskiej, że kiepsko wiedzie się dużej części przedsiębiorstw zarówno producentów jak i dystrybutorów. Nie ma nikogo, kto by nie narzekał na sytuację?

    AS: Owszem jest taka gałąź, która nie narzeka. Co ciekawe, rozwija się dynamicznie. Mowa o sektorze flotowym samochodów osobowych – branża Car Fleet Management. PSO posiada duży dział obsługi flot, a że sektor flotowy naprawdę rozwijał się w ubiegłym roku doskonale, jako operator obsługujący floty zwiększyliśmy nasze obroty o prawie 50% i w obsłudze, i w sprzedaży opon. Wiąże się to z faktem, że w ostatnich latach administratorzy flot oszczędzali na zakupach nowych aut, wydłużali przebiegi samochodów służbowych. W zeszłym roku firmy te zaczęły odnawiać parki samochodowe, no i my także na tym skorzystaliśmy, wyposażając samochody w najróżniejsze opony. Uważam, że wszyscy operatorzy współpracujący z flotami odnotowali sukces. Dzięki temu np. w dalszym ciągu jeszcze sprzedajemy zimówki do nowych samochodów, bez względu na brak zimowych okoliczności przyrody.

    SG: No i chyba nie mają powodów do narzekań sklepy internetowe? Oni chyba również zrobili niezłą sprzedaż?

    AS: Nie jestem pewien czy poza Oponeo ktokolwiek zarabia i jest zadowolony ze sprzedaży internetowej. Z własnego doświadczenia widzimy, że to trudny pod względem zarobku biznes. Tak naprawdę to większość sklepów internetowych należy bezpośrednio do tradycyjnych dystrybutorów opon. Pośrednicy wypadli z tego biznesu i tylko dlatego sklepy w takich ilościach dalej funkcjonują. Pamiętam, gdy jeszcze kilka lat temu producenci zarzekali się, że nie będą sprzedawali opon sklepom internetowym. Teraz robią to bez mrugnięcia okiem. I na dodatek są oni hołubionymi klientami, bo sprzedają za żywą gotówkę – po prostu pieniądz rządzi. A ten tradycyjny hurtownik musi czekać na kasę od serwisanta i dopiero wtedy może zapłacić producentowi. A co w sytuacji jak w tym roku, kiedy zimy brak? Na szczęście sprzedaż przez Internet to ok. 10% biznesu oponiarskiego i oby tak zostało.

    SG: A jaki będzie nowy rok? Czy coś się zmieni?

    AS: Wchodzimy w niego z nowymi nadziejami. Co przyniesie, w tej chwili trudno wyrokować. Nie należy jednak oczekiwać jakichś spektakularnych wydarzeń poprawiających sytuację na oponiarskim rynku. Oby tylko nie było gorzej.

    SG: Dziękuję za rozmowę.